czwartek, 25 czerwca 2015

o. dr Piotr Nyk OCD ,,A gdy spotkają się wierność i łaska" - Edyta Stein



o. dr Piotr Nyk OCD

„A gdy spotkają się ze sobą wierność i łaska…” (Ps 85,11n.)
Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein)

Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) „całym swoim życiem przerzuciła jak gdyby most między swoim żydowskim pochodzeniem a wiarą w Chrystusa”. W takich oto słowach papież Jan Paweł II w Liście apostolskim, wydanym w 1999 roku z okazji ogłoszenia św. Teresy Benedykty od Krzyża współpatronką Europy podkreślił jej wkład w pojednanie między narodem żydowskim a wyznawcami chrześcijaństwa. Jej wkład w owo pojednanie doceniamy przyglądając się jej życiu, które - jak sama napisała dnia 9 czerwca 1939 roku - ofiarowała m.in w duchu ekspiacji za niewiarę ludu żydowskiego, aby Pan został przez swoich przyjęty” oraz za jej „bliskich, żywych i umarłych, (…) aby nikt z nich nie zginął”. Przyjrzyjmy się zatem jej życiu, a w nim szczególnie zetknięciu się ze sobą elementów żydowskiej pobożności i wierności (emuna) z chrystusową łaską (hesed).
Wiele zdarzeń z życia Edyty Stein świadczy o tym, że bardzo mocno ugruntowana była w niej postawa wierności prawdzie. Tą cechę charakteru Edyta wyniosła – jak się wydaje – ze swojego żydowskiego domu, który z powodu wczesnej śmierci ojca, prowadziła bardzo wierząca i praktykująca matka, Augusta Stein. W autobiograficznych Dziejach pewnej rodziny żydowskiej  Edyta wspomina swoją matkę jako człowieka, który nie znosił wad charakteru, „przede wszystkim zaś kłamliwości, niepunktualności i wygórowanego mniemania o sobie”.
Wierność prawdzie, którą żyła Augusta Stein dobrze ilustruje następujące zdarzenie. Bardzo rzadko chodziła ona do szkoły w sprawie swoich dzieci, ale pewnego razu interweniowała w sprawie Erny, starszej siostry Edyty. Jej córce przypisano bowiem kłamstwo. Pani Stein będąc pewna prawdomówności swej córki, wniosła skargę do dyrekcji szkoły za niesprawiedliwe osądzenie. W tym punkcie matka bardzo zaimponowała Edycie. Konsekwentne trzymanie się uznanej prawdy Edyta przejęła od niej na zasadzie identyfikacji. Po latach ujęła to zdarzenie w zdaniu: „Matka nie chciała, aby na jej dziecku ciążył zarzut kłamstwa”.
Dla Augusty Stein postawa wierności prawdzie wynikała przypuszczalnie nie tylko z dobrego wychowania, lecz także z wyznawanej przez nią wiary. Pobożni żydzi sprawy „wiary” pojmują bowiem jako wierność prawdzie (emuna), którą Bóg objawił o sobie samym i o świecie stworzonym. Dopiero taka postawa rodzi ufność (emuna), podobną znaczeniowo do wiary. Hebrajski rzeczownika emuna, oznaczający w Starym Testamencie m.in. „ufność” często występuje jako przeciwieństwo „kłamstwa” (szeqer). Dlatego też otrzymuje także znaczenie „prawdomówności” i „szczerości”. Augusta Stein, matka Edyty, wychowywana na biblijnym wzorcu kobiety „mężnej niewiasty” z Księgi Przysłów 31,10-31 jako bogobojna kobieta znała zapewne także inne pouczenie tej księgi mądrościowej, które usta pełne kłamstwa (szeqer) uznaje za wstrętne dla Jahwe, natomiast ich przeciwieństwo, czyli prawdomówność (emuna) za Jego upodobanie (por. Prz 12,22).     
Jeśli chodzi o wierność prawdzie i prawdomówności nie możemy zapomnieć, że dla pobożnej żydowskiej niewiasty, do jakich zaliczała się matka Edyty, liczyło się także ósme przykazanie Dekalogu. W dosłownym tłumaczeniu brzmi ono: „Nie wolno ci odpowiadać twemu bliźniemu kłamstwem (szeqer)”. Postulat unikania kłamstwa, który należał do ścisłego kanonu religijnych przykazań wyznania mojżeszowego i którego tekst hebrajski nierzadko widziało się wymalowany na ścianach synagog lub przedmiotów kultu, znała na pamięć także Edyta.
Postulat życia w prawdzie oraz wrażliwość na prawdę o sobie samym, którymi żyła matka Edyty wycisnęło na Edycie niezatarte piętno. Augusta Stein nie znosiła, kiedy ktoś miał zbyt wygórowane mniemanie o sobie. Było to bowiem dla niej oznaką życia w nieprawdzie i obłudzie. Jeśli dotyczyło to osób z jej rodziny, wtedy starała się im pomóc i ukazać im drogi dojścia do prawdy nawet za cenę pewnych nieprzyjemności. Kiedy jej synowa upomniała się dla siebie o wyższą pozycję i o większe udziały we wspólnie prowadzonej firmie, Augusta Stein sprzeciwiła się temu, wiedząc, że jest to wygórowane żądanie. Nie bez znaczenia jest fakt, że jako pośredniczkę w tym sporze matka wybrała właśnie Edytę, chociaż była ona najmłodsza. Czytając Dzieje pewnej rodziny żydowskiej ma się wrażenie, że Edyta całe życie posiadała doskonałe wyczucie obłudy, czyli życia w nieprawdzie o sobie samym. To jej podejście miało, jak u jej matki, dobroczynny wpływ na spotykających się z nią ludzi. Kolegę ze studiów w Getyndze, Fryca Kaufmana, który pod maską arogancji ukrywał swoje prawdziwe oblicze, traktowała w rozmowie z taką miłą szorstkością, że lody w nim pękały, a on stawał się prosty i serdeczny.
O wierności prawdzie w życiu Edyty świadczy także kolejny epizod z lat służby sanitarnej jako siostry Czerwonego Krzyża, do której zgłosiła się na ochotnika podczas wojny w 1915 roku. Ponieważ szpital polowy w Hranicach, znajdował się na terenie Austro-Węgier, wracając do Wrocławia musiała przekroczyć granicę z Prusami. Pomimo zakazu przewożenia listów drogą prywatną zabrała listy rannych rodaków z Niemiec, aby je przewieźć do ojczyzny. Spotkały ją za to przykre konsekwencje, aż do realnej groźby aresztowania. Doradzano jej wówczas, aby zeznała, iż uczyniła to w niewiedzy, gdyż to wpłynęłoby łagodząco na wyrok sądu. Taka możliwość u Edyty w ogóle nie wchodziła w rachubę. Ona postanowiła być wierna prawdzie do końca, nawet za cenę zaaresztowania.       
„Emuna”, będąca istotną cechą żydowskiej pobożności i wyrażająca się w ufności wobec Bożych prawd oraz w dążeniu do prawdomówności i unikaniu kłamstwa, posiada jeszcze jedno ważne znaczenie. Do jej istoty, tzn. do tego, aby była ona doskonała i nabrała cech boskich, należy „trwałość”, „wierność” i „niezawodność”. W tym znaczeniu jest ona w Starym Testamencie cechą przypisywaną samemu Bogu. Tylko On bowiem może być naprawdę i do końca wierny przymierzom i obietnicom, które podarował.
Pamięć na Boga, który jest wierny swoim obietnicom rodzi ufność w Jego pomoc w trudnościach. Tą ufnością (emuna) przepełniona była Augusta Stein i potrafiła przelać ją na swoje dzieci. Edyta odwoływała się do tej postawy swojej matki nawet w tym okresie swego życia, w którym – jak sama pisała – nie „była jeszcze w stanie uwierzyć w osobowego Boga”. W najtrudniejszych miesiącach pracy nad swoim doktoratem oraz w związanych z nim wątpliwościami, co do sensowności swoich naukowych poszukiwań, dodawała jej odwagi zakorzeniona głęboko w sercu maksyma matki „gdy się człowiek do czegoś zabiera, to dobry Bóg wspomoże”.
Szacunek do poznanej prawdy oraz do prawdomówności, które Edyta przejęła od religijnie ukierunkowanej matki, nabrały w jej całym życiu, nawet w kryzysie wieku młodzieńczego, w którym przestała się modlić, cech wierności. Jej kryzys wiary i porzucenie praktyk religijnych powinniśmy widzieć nie tyle jako kryzys wieku młodzieńczego, co o wiele bardziej jako konsekwencje wierności prawdzie i autentyczności, której Edyta poza wyjątkiem matki nie znajdowała zarówno w swoim praktykowaniu wiary, jak swego najbliższego otoczenia. Wyczulenie na prawdziwość i autentyczność, jaka winna zachodzić pomiędzy pełnionymi uczynkami, a wypowiadanymi przez usta słowami wiary, której nie znajdowała, była jedną z przyczyn porzucenia przez nią praktyk religijnych.
Okres „życia bez Boga” – jak bywają określane lata od 13-tego do mniej więcej 23-go roku życia – był, zwłaszcza od czasu studiów w Getyndze, ciągłym poszukiwaniem autentyczności wiary oraz idei osobowego Boga. Od Judaizmu odrzucała Edytę drobiazgowość przepisów Talmudu, które uznawała za przesadne i niezrozumiałe. Kiedy w Getyndze zaczęły ją mocniej nurtować zagadnienia religijne, zwróciła się listownie do swojego dawnego kolegi z Wrocławia, Edwarda Matisa, który był praktykującym żydem, z zapytaniem: „Czy wierzysz w Boga osobowego?”. Otrzymując od niego w odpowiedzi, że „Bóg jest Duchem”, i że więcej na ten temat powiedzieć nie można, stwierdziła po latach, że poczuła się wówczas jakby „zamiast chleba otrzymała kamień”.
Stała wierność (emuna) w poszukiwaniu prawdy popchnęła Edytę na studia. Pragnęła poznać naturę rzeczywistości i oraz strukturę osoby, dlatego rozpoczęła studia najpierw z psychologii i historii w swoim rodzinnym mieści Wrocławiu, aby po dwóch latach pojechać do Getyngi na studia filozofii. Do tego ostatniego kroku pchnęło ją rozczarowanie studiami we Wrocławiu. Dociekania naukowe przeniknięte były wówczas mocno racjonalizmem oraz kantowskim idealizmem, który według Edyty mijał się z prawdą, gdyż wychodził od teoretycznych założeń, nie uwzględniając konkretnej rzeczywistości. Także psychologia, kierująca się w swych badaniach wynikami nauk empirycznych, a pomijająca rzeczywistości duchowe w człowieku rozczarowała Edytę. W Getyndze natomiast uprawiano nowy kierunek filozofii, zwany fenomenologią, której twórcą był prof. Husserl. Jeszcze we Wrocławiu podsunięto Edycie książkę Husserla, która ją zachwyciła. Znalazła w niej coś, czego brakowało jej na studiach we Wrocławiu. Fenomenologia wychodziła bowiem od obiektywnego oglądu rzeczywistości, aby na tej bazie wypracować pojęcia, język i aparat naukowy. Metoda ta odpowiadała Edycie i jej najskrytszym poszukiwaniom prawdy o człowieku.
Studia w Getyndze stały się dla Edyty Stein, młodej poszukującej ateistki i przyszłej karmelitanki bosej czasem przełomowym. W Getyndze bowiem wierność prawdzie (emuna), która ją cechowała, spotkała się z nieznanym jej światem wiary chrześcijańskiej, przeżywanej w życiu innych ludzi. Wydarzenia, które miały miejsce w tym czasie, czyli od 1911 roku możemy określić jako spotkanie wierności (emuna) z chrystusową łaską (hesed), która sprawia, że człowiek dochodzi do pełni człowieczeństwa i zbawienia.
Hesed oznacza bowiem w Starym Testamencie „miłosierną miłość”, która zawiera w sobie także element „wierności”. Z tego też względu była przymiotem przypisywanym najczęściej Bogu samemu. Tylko On bowiem okazywał się tym, który wobec Izraela był nie tylko miłosierny i łaskawy, ale także wierny swoim obietnicom. Poprzez proroków Bóg Izraela wzywał swój naród do takiej wiernej miłości, czyli miłosierdzia połączonego z wiernością prawdzie. Największym piewcą Bożej hesed i prorokiem wzywającym do niej Izraela był prorok Ozeasz. To od niego pochodzi następująca obietnica, która w taki wspaniały sposób zrealizowała się w Teresie Benedykcie od Krzyża dzięki wierności prawdzie: I poślubię cię sobie znowu na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość (hesed) i miłosierdzie (rahamim). Poślubię cię sobie przez wierność (emuna), a poznasz Pana” (Oz 2,21-22).
Na ten przełom życiowy Edyty Stein, czyli na spotkanie jej wierności z łaską Chrystusa, która doprowadza do poznania Boga, złożyło się wiele przyczyn. Wśród nich należy wymienić: 1. Świadectwo życia osób wierzących w Chrystusa, do których należeli tacy wykładowcy jak Adolf Reinach z żoną Anną, Max Scheller oraz promotor jej pracy prof. Husserl, 2. Wykłady Maxa Schellera, który w fascynujący sposób poruszał tematy świętości i wiary katolickiej, 3. Zetknięcie się z cierpieniem i śmiercią ofiar wojny światowej, 4. Lektura autobiografii św. Teresy od Jezusa.
O tych wydarzeniach, które tak bardzo zadecydowały o przyszłym jej życiu, sama napisała później w swoich wspomnieniach, że były to impulsy, które wchłaniała w siebie, i które – prawie niepostrzeżenie - przekształciły ją wewnętrznie.
Spotkanie starotestamentowej wierności z łaską chrystusową, które nastąpiło w życiu Edyty sprawiło, że jej dotychczasowa bezkompromisowa wierność prawdzie uszlachetniła się i doszła do rozkwitu. Trafne wydaje się zastosowanie do Edyty Stein słów Chrystusa o uczonym w Prawie, który, gdy stał się uczniem królestwa niebieskiego, stał się podobny do ojca rodziny, który ze swojego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare (por. Mt 13,52).
Czym były owe rzeczy stare, wydobywane ze skarbca Judaizmu, które w życiowych poszukiwaniach Teresy Benedykty od Krzyża zabłysły nowym blaskiem? Zacznijmy od początku, czyli od dzieła stworzenia człowieka. Podejmując temat stworzenia oraz ziemskiej kondycji człowieka, Teresa Benedykta od Krzyża podkreślała, że człowiek został stworzony przez Boga jako dobry, a dopiero grzech wprowadził nieład w życie człowieka. Zawsze ostro polemizowała z poglądami tych pisarzy chrześcijańskich, którzy z samego punktu wyjścia, cielesną kondycję człowieka uważali za godną pogardy i grzeszną. W tym punkcie Edyta była stanowcza, wiedząc, że powyższe poglądy mogą być wynikiem wpływu, jaki starożytny filozof Platon ze swoim negatywnym podejściem do ciała ludzkiego, wywierał przez wieki na myśli starożytnej i nowożytnej Europy. Edyta bliższa jest biblijnemu rozumieniu człowieka. Ciało (basar) zgodnie z tą myślą jest tylko jednym z przejawów życia człowieka i tego kim on jest. Jest to ten przejaw życia, który chociaż podległy śmierci i przemijaniu, jednak w boskim zamiarze został stworzony jako dobry. Podobnie kobietę widzi ona nie tylko jako pomoc daną mężczyźnie, lecz także  i przede wszystkim jako jego konieczne dopełnienie, bez którego mężczyzna nie mógłby stać się naprawdę mężczyzną i odwrotnie. Według niej, chociaż mężczyzna i kobieta są do siebie podobni, to jednak różnią się właśnie w tym, co stanowi ich głębokie powołanie do udzielania sobie pomocy.
 Chociaż trudno jest dzisiaj stwierdzić, czy przylgnięcie Edyty do fenomenologicznej metody Husserla, która wychodzi od badania rzeczywistości w jej konkrecie, było podyktowane charakterystycznym dla żydów sposobem myślenia i mówienia, który posługuje się konkretami, to z większą pewnością możemy mówić o takim wpływie na koncepcję duszy, który zaprezentowała ona w swoich dziełach. Jej koncepcja bliska jest ujęciu biblijnemu, wedle którego dusza (nefesz) widziana jest jako ten przejaw życia ludzkiego, który mocno powiązany jest z ciałem, czyli z odczuwaniem głodu, pragnienia i innych potrzeb o charakterze fizycznym i psychicznym. Dopiero duch zajmuje w strukturze osobowości Edyty niejako „najwyższe miejsce”, gdyż z nim wiąże ona uczucia, wrażliwość na wartości, relacje z innymi oraz zdolność do empatii.
Kiedy od czasów studiów w Getyndze niewidzialna łaska Chrystusa zaczęła sublimować i uszlachetniać to, co było dobre w Edycie, wtedy jej wierność prawdzie stała się wiernością przepojoną łaską i miłosierdziem Boga. Jeśli jeszcze w podczas studiów wrocławskich Edyta była bezkompromisowa i nieraz bezlitosna w potępianiu wszystkiego, co wydawało się negatywne, czyli słabości, pomyłek i błędów innych, tak po siedmiu latach od tamtego czasu mogła o sobie napisać w taki oto sposób: „Zmieniło się zupełnie moje ustosunkowanie do ludzi i samej siebie. Nie zależało mi jak ongiś na tym, by zawsze mieć rację i w każdym przypadku «pokonać» przeciwnika. Pozostała mi wprawdzie bystrość w dostrzeganiu słabości ludzi, jednak nie wykorzystywałam już jej, aby ranić bliźnich w najczulsze miejsca, lecz raczej starałam się ich oszczędzić”.
Podobnie było u niej z wiernością poznanym ideałom, do których zawsze stanowczo pragnęła dążyć. Teraz wierność wzbogacona została miłosierdziem. Tak było choćby w przypadku jej zaangażowania się jako sanitariuszka Czerwonego Krzyża podczas Pierwszej Wojny Światowej. To, co najpierw podyktowane było obowiązkiem względem ojczyzny ziemskiej, którą kochała, teraz uszlachetnione zostało przez miłosierdzie. Jej pełną poświęcenia posługę wobec rannych żołnierzy, polegającą na doborze najtrudniejszych zadań, na rezygnacji z przysługującego urlopu oraz w narażeniu swego własnego życia nie można inaczej zrozumieć jak posługę miłosiernego Samarytanina. Nie było to bowiem tylko czyste wypełnienie obowiązku patriotycznego. Tam było coś więcej. Była miłość miłosierna wobec drugiego człowieka. Łaskę miłości i bezinteresownej przyjaźni, której doznała sama w Getyndze ze strony Reinachów oraz wielu innych, i która tak bardzo ją pochwyciła, teraz będąc siostrą Czerwonego Krzyża starała się naśladować. Była to przecież służba bezinteresowna i w pełni poświęcenia dla zupełnie obcych, złożonych cierpieniami i śmiercią żołnierzy.
Cud spotkania się wierności (emuna) z łaską (hesed) w życiu Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) przyniósł najwyższy owoc miłości, złożenie swojego życia w ofierze za zbawienie innych. Już trzy lata przed swoją śmiercią oddała swoje życie Bogu, przeczuwając, co nastąpi i dobrowolnie przyjęła krzyż, który Bóg włożył na jej naród. Jeśli łaska trafi na podatny grunt, wyda owoc obfity. Kiedy spotkają się ze sobą łaska i wierność, wtedy jak w Psalmie 85 sprawdzą się słowa: Ucałują się sprawiedliwość i pokój. Wierność (emuna) z ziemi wyrośnie, a sprawiedliwość wychyli się z nieba. Pan sam obdarzy szczęściem a nasza ziemia wyda swój owoc. Sprawiedliwość pójdzie przed Nim, po śladach Jego kroków – zbawienie” (Ps 85,11-14).
        



o. dr Piotr Nyk OCD ,,Nadprzyrodzone oświecenia Kunegundy Siwiec w świetle Biblii"


Nadprzyrodzone oświecenia Kunegundy Siwiec

w świetle Biblii

Spojrzenie na rodzaj objawień prywatnych, do jakich zaliczyć możemy wewnętrzne słowa usłyszane na modlitwie przez K. Siwiec w świetle Biblii jest ważne w tym sensie, że Objawienie Boże zawarte w Piśmie Świętym oraz związana z nim Tradycja chrześcijańska stanowią podstawowe kryterium prawdziwości wszelkich objawień prywatnych. Żadne objawienie prywatne nie może stać ponad Słowem Bożym zawartym w Biblii. Winno ono mieć jedynie charakter niejako pomocniczy i potwierdzający objawienie zawarte w Biblii. Na pewno nie może ono być sprzeczne z Pismem Świętym. Św. Jan od Krzyża pouczał nas o tym wyjątkowym charakterze objawienia biblijnego, przypominając, że Bóg w swoim Słowie, Jezusie Chrystusie wypowiedział już wszystko.
Spójrzmy zatem jaki jest stosunek słów wewnętrznych K. Siwiec do objawienia biblijnego. Dla uporządkowania interesujące nas wypowiedzi podzielimy na trzy grupy, z których pierwszą najliczniejszą grupę (ponad 20 wypowiedzi) stanowić będą ogólne tematy biblijne oraz parafrazy słów Pisma Świętego, następnie dosłowne cytaty biblijne (11) oraz wreszcie postacie i nazwy biblijne (9). 

1.   Tematy biblijne i parafrazy zdań biblijnych w nadprzyrodzonych oświeceniach Kunegundy Siwiec (na podstawie „Miejsce mojego odpoczynku i miłosierdzia”, Kraków 1995)


1. Wiodącym i kluczowym tematem powtarzającym się bodaj najczęściej w wewnętrznych słowach Kunegundy Siwiec jest motyw „odpoczynku Boga w sercu autorki”, który ujmowany jest też jako „miejsce miłosierdzia Boga”. Słusznie też wyrażenie „miejsce mojego odpoczynku i miłosierdzia” znalazło się w tytule książki zawierającej wewnętrzne słowa Pana Jezusa oraz świętych usłyszane przez K. Siwiec podczas modlitwy.
Tematowi „odpoczynku Boga w sercu”[1] rozumianemu jako szczególne miejsce doświadczania miłosierdzia Bożego oraz przekazywania tego miłosierdzia innym warto przyjrzeć się nieco bliżej, gdyż możemy w nim odnaleźć bogate podłoże biblijne. Rozpatrując ten motyw jako motyw biblijny bierzemy pod uwagę także te wypowiedzi Pana Jezusa na temat „miejsca odpoczynku i miłosierdzia”, które odnoszą się do kaplicy św. Teresy w Stryszawie-Siwcówce[2].
Kiedy wertujemy po kartach Biblii w poszukiwaniu wyrażenia „miejsce odpoczynku”, aby niejako upewnić się, co do duchowej intuicji usłyszanej przez K. Siwiec od Pana Jezusa, okazuje się, że w Biblii hebrajskiej istnieje słowo odpowiadające temu wyrażeniu. Hebrajski rzeczownik rodzaju żeńskiego menuha, o który tutaj chodzi, należy do grupy rzeczowników hebrajskich utworzonych od czasowników za pomocą przedrostka m-, które używane są w j. hebrajskim m.in. dla oznaczenia miejsca czynności wyrażonej w czasowniku.[3] Rzeczownik menuha pochodzi od czasownika noah – „osiedlać się”, „odpoczywać”.[4]  Jednym z możliwych sposobów jego tłumaczenia będzie zatem interesujące nas określenie „miejsce odpoczynku”, lub „miejsce osiedlenia się”.
Hebrajski rzeczownik menuha – „miejsce odpoczynku” prowadzi nas na interesujący trop. Stary Testament określa nim najczęściej miejsce kultu, a więc świątynię na górze Syjon w Jerozolimie. Jest to miejsce szczególne, na którym Bóg nie tylko odpoczywa, a więc zamieszkuje, lecz także jest to miejsce które on wybiera. O takim wybraniu miejsca na odpoczynek Boga mówi jedna z tradycji Pięcioksięgu, mianowicie tradycja deuteronomistyczna zawarta w Księdze Powtórzonego Prawa i sięgająca prawdopodobnie VII wieku przed Chr. (por. Pwt 12,5.9.11; 23,17). Zatem „miejsce odpoczynku” - menuha związane było za czasów reformy króla Jozjasza w VII w. przed Chr. z postulatem wybrania przez Boga wyłącznie jednego miejsca kultu.[5]
W Księdze Kronik menuha określa miejsce odpoczynku dla Arki Przymierza i występuje tam w połączeniu z rzeczownikiem „dom” (beth). Król Dawid pragnął bowiem wybudować beth hamenuha – „dom odpoczynku” dla Arki Przymierza Pańskiego (por. 2 Krn 28,2).
Najbardziej interesujące w poszukiwaniach biblijnego tła wyrażenia „miejsce odpoczynku i miłosierdzia” usłyszanego przez K. Siwiec w jej nadprzyrodzonych oświeceniach jest kontekst użycia rzeczownika menuha w Psalmach oraz w Księdze Syracha. Autorzy natchnieni wyraźnie łączą w nich ideę wybrania i zamieszkiwania Boga w świątyni Jerozolimskiej z motywem „miejsca odpoczynku” oraz „miejsca udzielania miłosierdzia”. W Ps 132,13-14 czytamy: „Pan bowiem wybrał Syjon,/ tej siedziby zapragnął dla siebie: «To jest miejsce mego odpoczynku na wieki,/ tu będę mieszkał, bo tego pragnąłem dla siebie»”.[6]  Autor Księgi Syracha w następujący sposób łączy motyw miłosierdzia z Jeruzalem, miejscem odpoczynku: „Zlituj się (miej miłosierdzie) nad Twoim świętym miastem,/ nad Jeruzalem, miejscem Twego odpoczynku!” (Syr 36,12).
Również w Nowym Testamencie znajdujemy nawiązanie do tradycji starotestamentalnej związanej z motywem „miejsca odpoczynku Boga”. W mowie św. Szczepana, który oskarżony został przez Sanhedryn właśnie oto, że „nie przestaje mówić przeciw temu świętemu miejscu”, czyli świątyni, która wraz z ofiarą Chrystusa utraciła swoje znaczenie, spotykamy greckie wyrażenie „miejsce mego odpoczynku” (topos tes katapaúseos mu) znajdujące się w cytowanym fragmencie z Iz 66,1. 
Podsumowując należy stwierdzić, że spotykane w mowach wewnętrznych K. Siwiec sformułowania „miejsce miłosierdzia” oraz „miejsce odpoczynku” mają głębokie podłoże biblijne. Rzeczownik hebrajski menuha, który tłumaczy się jako „miejsce odpoczynku” i który określa świątynię Jerozolimską wraz z jej miejscem najświętszym czyli z miejscem odpoczynku Arki Przymierza jest ważnym pojęciem teologicznym Starego Testamentu. Wchodząc w głębsze rozumienie zastosowania powyższych określeń w mowach wewnętrznych słyszanych przez K. Siwiec moglibyśmy tylko na koniec zgodnie z myślą proroka Izajasza przenieść akcent na wnętrze człowieka, czyli tabernakulum serca ludzkiego, w którym Bóg pragnie przybywać i tam udzielać miłosierdzia. Wyrażenie „miejsce miłosierdzia i odpoczynku” w mowach wewnętrznych K. Siwiec stosuje się bowiem przeważnie do „serca” autorki (czasem mowa jest o duszy) jako miejsca udzielania się Boga oraz do tabernakulum kaplicy św. Teresy w Stryszawie jako wzoru wszystkich innych kościołów, w których znajduje się tabernakulum – wyjątkowe „miejsce miłosierdzia”.
2. Jednym z ważnych tematów często pojawiających się w nadprzyrodzonych oświeceniach K. Siwiec jest temat ekspiacyjnego cierpienia za innych ludzi. Motyw ten należy do kluczowych tematów biblijnego objawienia. W Starym Testamencie pojawia się on rzadko, lecz za to w bardzo ważnych przepowiedniach proroka Deuteroizajasza, w tzw. pieśniach o cierpiącym Słudze Jahwe, które tradycja żydowska oraz chrześcijańska od początku uznawała z proroctwa mesjańskie. Idea odkupieńczej ofiary oraz cierpienia za innych ludzi najbardziej widoczna jest w czwartej pieśni o Słudze Jahwe w Iz 53,5.8.10. Idea podejmowania ekspiacyjnych ofiar, modlitw i cierpienia za innych ludzi, wyrażona u proroka Izajasza w sformułowaniach typu „za nasze winy”, „za nasze grzechy”, „za grzechy mego ludu”, „wydać życie na ofiarę za grzechy” szeroko podjęta jest przez Nowy Testament. Przykład Pana Jezusa, który jak dobry pasterz świadomie oddał życie stanowi jedną z ważniejszych myśli teologicznych Nowego Testamentu. Pan Jezus w Ewangeliach poucza wierzących, że również oni będą mieli udział w Jego odkupieńczej i ekspiacyjnej misji wobec świata, jeśli tylko, tak jak K. Siwiec będą gotowi do ochotnego przyjęcia wszelkich cierpień, niewygód życia lub przeciwności. Pan Jezus zachęca nas do tego w słowach ostatniej wieczerzy: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę”(Łk 22,19) lub w apologetycznej mowie o dobrym pasterzu: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).      
3. W jednej z wypowiedzi Pana Jezusa znajduje się zdanie: „Każda dusza jest moim tchnieniem” (str. 61). Wypowiedź ta zgadza się z antropologią biblijną według której j. hebrajski żywą osobę lub (w czasach późniejszych) duszę określał mianem nefesz – dosł. gardło. Gardło bowiem człowieka było tym organem, dzięki któremu człowiek wydawał swój oddech i swoje tchnienie, oraz dzięki któremu określano go jako istotę żyjącą w odróżnieniu od umarłej. Ta starożytna antropologia biblijna uwidacznia się w jahwistycznym opowiadaniu o stworzeniu człowieka w Rdz 2,7, w którym powiedziano: „Wtedy Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (niszmat hajim), wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (nefesz hajja)”. Tchnienie lub oddychanie, które stanowi o życiu człowieka, według autorów biblijnych zostało dane człowiekowi przez Boga, dzięki czemu można powiedzieć, że każdy człowiek lub każda dusza jest „tchnieniem Boga”.      
4. Słowa Matki Bożej skierowane do autorki mów wewnętrznych (locutio interna) będące parafrazą zdania wypowiedzianego przez Maryję na weselu w Kanie Galilejskiej „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5) powtarzają się kilkakrotnie w spisanych przez Ks. Bartkowskiego nadprzyrodzonych oświeceniach k. Siwiec (por. str. 26, 122, 134).
5. Słowa Pana Jezusa ze str. 53: „W duszach prostych a pokornych znajduję upodobanie” wydają się być daleką parafrazą słów Pana Jezusa z Mt 11,25 (por. Łk 10,21): „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”.
6. Podobnie daleką parafrazą lub tłem dla zdania ze str. 54: „Nie należy przejmować się przeszłością ani przyszłością, bo to tworzy niepokój” lub dla podobnego zdania ze str. 96: „Nie myśl ani o przeszłości, ani o przyszłości i nie trać czasu na myślenie o przeszłości czy przyszłości, bo to czyni zamęt i może się stać przeszkodą w postępowaniu naprzód” wydaje się być Jezusowy logion z Mt 6,34: Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy”.
7. Za poleceniem Pana Jezusa ze str. 54: „Obierz sobie Matkę moją Najmilszą jakby rodzoną i we wszystkim do Niej się zwracaj” zapewne stoją słowa testamentu Pana Jezusa z krzyża z J 19,27: „Oto matka twoja”.
8. Bardzo często w nadprzyrodzonych oświeceniach K. Siwiec spotykamy biblijny motyw oblubieńczej miłości z Pieśni nad Pieśniami.[7]
9. W jednej z mów Pana Jezusa (str. 57) pojawia się biblijny motyw „winnicy” i polecenie Pana Jezusa: „Dziecko moje, pracuj w winnicy mojej”, które przypomina następujące słowa Pana Jezusa z przypowieści o dwóch synach z Mt 21,28: „Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy”.
10. Podobnie motyw dziecięcej ufności i małej drożyny dziecięctwa duchowego inspirowany nauką św. Teresy z Lisieux ma swoje korzenie ewangeliczne. Pan Jezus kilkakrotnie w Ewangeliach zwracał uwagę swoim uczniom, że muszą stać się jak dzieci, aby mogli wejść do Królestwa Bożego (Mt 18,3). Często przyjmował dzieci i błogosławił je stawiając je jako przykład postawy pokory i ufności w słowach: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,14).
11. Często spotykane zdanie „Jestem Bogiem pokoju” (str. 100, 127) możemy uznać za parafrazę zdania z 1 Kor 14,33: „Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju”.
12. Zdanie „Ani jeleń źródeł (…) tak nie pragnie, jak ja pragnę udzielać miłości” ze str. 109 każe nam myśleć o biblijnym porównaniu z Ps 42,2. Użycie tego porównania w mowie wewnętrznej Pana Jezusa, skierowanej do K. Siwiec każe nam myśleć o znanym w ówczesnej Polsce (jest to rok 1946) przekładzie Biblii Ks. J. Wujka. Zarówno w j. hebrajskim jak też we wspomnianym tłumaczeniu na j. polski Ps 42 rozpoczyna się od porównania „Jak jeleń pragnie źródeł wód,/ tak dusza moja Boga pragnie” (J. Wujek). Wspomnianą mowę wewnętrzną możemy zatem uznać, przy założeniu że pewien udział w jej tworzeniu miała pamięć i wyobraźnia K. Siwiec, która z pewnością słyszała kiedyś Ps 42 w tłumaczeniu Ks. Wujka, za rodzaj tzw. sukcesywnych słów nadprzyrodzonych. Św. Jan od Krzyża rozróżniając trzy rodzaje słów nadprzyrodzonych (por. D II, 28-29) słowa sukcesywne (obok słów formalnych i substancjalnych) uznaje za rodzaj nadprzyrodzonych oświeceń, które formułuje sam umysł ludzki oświecony Duchem Świętym na modlitwie. Świadectwem tego delikatnego rozróżnienia w mowach wewnętrznych K. Siwiec może być fakt, że autorka kilkakrotnie słyszy również upomnienie Pana Jezusa, aby na modlitwie była spokojna i aby nie wyprzedzała w swoich myślach, tego co On sam, Jezus chce jej oznajmić.  
13. Zdanie Pana Jezusa zachęcające K. Siwiec do miłości nieprzyjaciół oraz do modlitwy za nich ze str. 128 jest echem polecenia Pana Jezusa z Mt 5,44 (Łk 6,27): „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”.
14. W zdaniu z mowy Pana Jezusa ze str. 135: „Z miłości dla ciebie stałem się małą dzieciną, ukryłem swą potęgę, majestat i moc” możemy widzieć echo prawdy o uniżeniu się Pana Jezusa  tzw. Kenozy z Flp 2,5nn.
15. Kilkakrotnie (por. np. str. 136) spotykamy wyrażoną biblijną ideę niemożności bezpośredniego widzenia Boga. Skutkiem takiego widzenia zgodnie z myślą Starego Testamentu byłaby śmierć człowieka (por. np. Wj 3,6; Iz 6,5).
16. Biblijna prawda o podobieństwie człowieka do Boga wyrażona jest na str. 137 jako motyw znoszenia przeciwności od innych ludzi oraz praktykowania czynnej miłości bliźniego. W mowie Pana Jezusa K. Siwiec słyszy: „Pomnij, że w bliźnich jest moje podobieństwo, a łatwiej ci będzie znieść przeciwności od nich”. Prawda o podobieństwie człowieka do Boga jest oczywiście reminiscencją kapłańskiego opowiadania o stworzeniu człowieka z Rdz 1,27, gdzie zostało powiedziane, że „Bóg stworzył człowieka na swój obraz, na podobieństwo Boże go stworzył”. Ze słów użytych po hebrajsku, pierwsze (obraz –tselem) wskazuje na wizerunek, przedstawienie, takie jak rzeźba, a drugie (podobieństwo – demut ) na rzecz podobną z wyglądu, ale nie taką samą.[8]
17. Na str. 137 natrafiamy również na zdanie wypowiedziane do K. Siwiec przez Pana Jezusa: „Choćby świat zapełniony był księgami o miłości (chodzi o miłość Jezusa), nie opisałby tej miłości”. Wyrażona tu prawda o nieskończonej miłości Pana Jezusa do rodzaju ludzkiego została uformowana prawdopodobnie w oparciu o znane porównanie z J 21,25, w którym w podobny sposób ujęto miłość Pana Jezusa wyrażoną w Jego czynach. Oto ono: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać”.
18. Zachęta Pan Jezusa do tego, aby K. Siwiec nie zajmowała się rzeczami niepotrzebnymi i aby potrafiła zachować spokój serca pośród przeróżnych zajęć rozpoczyna się od następującego zdania: „Zawiodę cię na puszczę i mówić będę o tajemnicach miłości mojej” (str. 140). W powyższym zdaniu możemy dopatrywać się parafrazy czy reminiscencji biblijnej wypowiedzi proroka Ozeasza wypowiedzianej, podobnie jak to ma miejsce w książce „Miejsce mojego miłosierdzia i odpoczynku”, w kontekście przywołania obrazu oblubieńczej miłości Boga do swego narodu. Oto ona: „Dlatego chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca” (Oz 2,16).
19. Pan Jezus pouczając K. Siwiec o całkowitym zjednoczeniu woli, do którego powinna ona dążyć posługuje się następującymi słowami: „Spełniać będziesz wolę moją, a Ja twoją spełniać będę” (str. 143). Zdanie to idzie po linii rozumowania przedstawionej w J 15,7: „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni”.
20. Następujące zdanie na temat sądu oraz ostatecznego przyjścia Chrystusa ze str. 143: „Gdy przyjdę sądzić, przyjdę w powietrzu z krzyżem” wydaje się być reminiscencją przekazanej przez św. Mateusza w Mt 24,30 tradycji o scenariuszu wydarzeń ostatecznych. We wspomnianym ewangelii mowa jest bowiem o znaku Syna Człowieczego: Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą”.
21. Zdanie „Bom Bogiem miłości i prawdy” ze str. 54 wyraża biblijną prawdę o dwóch Bożych przymiotach, które już Stary Testament pojmował jako nierozdzielnie ze sobą związane. Świadczy o tym hebrajskie wyrażenie hendiadyczne haesaed we emeth, które na język polski tłumaczymy zwykle jako „łaska i wierność”. Obydwa rzeczowniki hebrajskie określające dwa przymioty Boga „łaskawość” i „wierność” występują przeważnie razem, przez co uwydatniają, że w Panu Bogu nie ma rozdźwięku pomiędzy łaskawością i wiernością, lecz że Bóg zawsze dochowuje wierności w okazywaniu łaski wobec człowieka. Rzeczownik haesaed posiada w sobie ogromną gamę znaczeń i może być przetłumaczony przez „łaskawość”, „miłosierdzie” oraz „wierną miłość”. Drugi rzeczownik emeth, z którym etymologicznie spokrewnione jest znane nam z liturgii „amen” z czasem otrzymał również znaczenie „prawdy”. Stąd zdanie „Jestem Bogiem miłości i prawdy” dla badaczy Pisma Świętego posiada wspomniane powyżej głębokie tło biblijne. Z powyższym zdaniem spokrewnione jest zapewne, jeśli chodzi o głębię znaczeń biblijnych, następujące zdanie z Prologu do Ewangelii św. Jana: „Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa (J 1,17).
22. Zdanie „Ja dałem pokój, jakiego świat dać nie może” (str. 165) jest niedaleką parafrazą ewangelicznego zdania Pana Jezusa „Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję, nie tak jak daje świat, ja wam daję” (J 14,27).
23. W mowie Pana Jezusa o radosnym przyjmowaniu krzyży, czyli przeciwności życiowych można widzieć dalekie echo jezusowej zachęty z Mt 16,24: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”, lub inne ewangeliczne słowa Pana: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk 14,27).
     

2.   Bezpośrednie cytaty biblijne w nadprzyrodzonych oświeceniach Kunegundy Siwiec


1. Zdane z Łk 7,47 zastosowane przez Pana Jezusa do jawnogrzesznicy: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała” zastosowane jest do Kunegundy Siwiec w mowie Pana Jezusa w słowach: „Wieleś umiłowała i wiele ci się odpuszcza”.
2. Cytat z Mt 22,14: „Wielu wezwanych, a mało wybranych” znajduje się na str. 30.
3. Zdanie „Błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą go” jest cytatem z Łk 11,28, który znajduje się na str. 83.
4. Słowa z prologu do Ewangelii św. Jana (J 1,14): „A słowo ciałem się stało” spotykamy kilkakrotnie (por. str. 83, 127, 138)
5. „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” (J 14,11) występuje na str. 85, 119.
6. „Ojciec jest we Mnie, a ja w Nim” (J 10,38) spotykamy na str. 141.
6. „Błogosławieni pokój czyniący” (Mt 5,9) spotykamy na str. 85.
7. Zdanie „Ja jestem prawdą” (J 14,6) występuje na str. 85.
8. Cytat „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię” (Łk 12,49) spotykamy na str. 110.
9. Zdanie Pana Jezusa z Mt 28,18: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi” znajduje się wprawdzie w ustach Matki Bożej na str. 114 i może przez to wydawać się pewną przesadą, jednak z kontekstu wszystkich mów wewnętrznych możemy być pewni, że wyraża ono tylko pośrednictwo Maryi i jej uprzywilejowaną pozycję wśród świętych.
10. Na str. 151 w zdaniach Pan Jezusa zachęcających do dziękczynienia i uwielbienia znajdują się początkowe słowa Pieśni Maryi „Wielbi dusza moja Pana” z Łk 1,46.
11. Na str. 157 znajduje się głęboki duchowy komentarz do słowa „Pragnę” wypowiedzianego przez Pana Jezusa na krzyżu, a znajdującego się w ewangelii św. Jana (19,28).

3.   Wspomnienie postaci i miejsc biblijnych


  1. Pan Jezus – do niego należy większość słów wewnętrznych.
  2. Bóg Ojciec – Jego słowa przytoczone są na str. 141.
  3. Matka Boża – co do ilości słów stoi ona na drugim miejscu po Panu Jezusie.
  4. Św. Józef – jego słowa przytoczone są na str. 85, 93, 118, 120, 161.
  5. Trzej królowie wzmiankowani są na kilka razy (por. str. 90) w nawiązaniu do mędrców ze Wschodu z Mt 2,1.16.
  6. Św. Paweł – jego mowa do K. Siwiec podana jest na str. 114, 144.
  7. Anioł – jego słowa znajdujemy na str. 129.
  8. Ogrójec na str. 92 w nawiązaniu do ogrodu oliwnego z Ewangelii.
  9. Nazaret wspomniany jest na str. 165 jako przenośnia zamieszkiwania Pana Jezusa wraz z Matką Bożą w sercu adresatki jak w rodzinnym domu.

4.   Podsumowanie


Nadprzyrodzone oświecenia K. Siwiec są świadectwem głębokiego zakorzenienia ich adresatki w przesłaniu biblijnym. Napotykamy w nich wielką liczbę tematów oraz motywów biblijnych, które w niniejszym opracowaniu przedstawiają tylko ich niesystematyczny wybór w liczbie 23. W wewnętrznych słowach K. Siwiec spisanych przez Ks. Bartkowskiego możemy odnaleźć również wiele bezpośrednich cytatów z Pisma Świętego (11). O biblijnym zakorzenieniu omawianych nadprzyrodzonych oświeceń świadczą również odniesienia do postaci oraz miejsc biblijnych (9).
Mowy wewnętrzne słyszane przez K. Siwiec wykazują najwięcej odniesień do treści zawartych w Nowym Testamencie (w niniejszym opracowaniu w liczbie 28). Wśród nich dominują odniesienia do ewangelii synoptycznych (17) oraz do ewangelii św. Jana (11). Kilka razy mogliśmy stwierdzić wpływ myśli apostoła narodów św. Pawła (2). Pośród głębokich przemyśleń, odwołanie do treści ewangelii św. Jana, zwanej w teologii duchowości najbardziej mistyczną ewangelią zajmuje najpoczytniejsze miejsce spośród czterech ewangelii.
Nadprzyrodzone oświecenia K. Siwiec odnoszą się również bardzo często do antropologii oraz idei starotestamentalnych. Wśród nich możemy znaleźć odniesienia zarówno do Pięcioksięgu jak również do Ksiąg prorockich.
Podsumowując trzeba stwierdzić, że treść mów wewnętrznych K. Siwiec zgodna jest z przysłaniem biblijnym. Bardzo często podejmowane są w nich tematy oraz motywy biblijne, natomiast cytaty biblijne otrzymują pogłębioną duchową interpretację. Nadprzyrodzone oświecenia K. Siwiec, opublikowane w książce „Miejsce mojego miłosierdzia i odpoczynku” warto czytać, zarażać się ich treściami oraz próbować wprowadzać je życie.




[1] Por. Miejsce mego miłosierdzia i odpoczynku. Nadprzyrodzone oświecenia Kunegundy Siwiec ze Stryszawy zanotowane przez ks. Bronisława Bartkowskiego, Kraków 1995 (oznaczane dalej skrótem MMMiO), str. 28, 32, 35, 36, 37, 40, 51, 155 itd.
[2] Por. Tamże np. str. 30.  
[3] Por. R. Meyer, Hebräische Grammatik, Berlin 1992, str. 153.
[4] Czasownik noah znany jest nam choćby z imienia starotestamentalnego patriarchy Noego (hebr. Noah). Zawarty jest on też w imieniu ojca Samsona Manoacha. Obydwa imiona wyrażają ideę odpoczynku, jaki Bóg znajduje w tych mężach wyróżniających się spośród im współczesnych ludzi wielką świętością. 
[5] Por. E. Zenger, Einleitung in das Alte Testament, Stuttgart 1995, str. 132.
[6] Por. także Ps 95,11, w którym słowami „nie wejdą do mego odpoczynku” Bóg określa tych spośród narodu wybranego, którzy podczas wędrówki przez pustynię wątpili w Boże prowadzenie. 
[7] Por. np. str. 31, 35, 57, 140, 143 z książki „Miejsce mojego miłosierdzia i odpoczynku”.
[8] Por. M. Wojciechowski, Pochodzenie świata, człowieka, zła. Odpowiedź Biblii, Częstochowa 2005, str. 31.